Olympus PEN E-P7 – stylowy maluch

Lubię eksperymentować ze sprzętem i co jakiś czas kupuje coś nowego. Jednym z moich najnowszych nabytków jest piękny Olympus PEN E-P7 wraz z kitowym obiektywem typu pancake - M.Zuiko Digital 14-42 mm F3.5-5.6. Uwielbiam małe aparaty. Nie obciążają plecaka i świetnie sprawdzają się w podróżach, zwłaszcza lotniczych.
Do tej pory moim podróżniczym kompanem był głównie Panasonic Lumix LX 100, którego recenzję znajdziesz TUTAJ. Lubiłem go za gabaryty, ale z czasem zacząłem odczuwać pewien głód detalu.
Kolory i ostrość – pozytywne zaskoczenie
Pierwsze, co rzuca się w oczy po przejściu z LX 100 na E-P7, to jakość obrazu, którą oferuje matryca o rozdzielczości dwudziestu megapikseli. Obiektyw w Panasonicu jest co prawda jaśniejszy, ale M.Zuiko Digital 14-42 mm F3.5-5.6 jest zadziwiająco ostry już od pełnej dziury. To typowy obiektyw podstawowy, ale jego osiągi są naprawdę bardzo dobre. Drobne wady optyczne oczywiście występują, ale są niewielkie i łatwe do skorygowania w postprodukcji.
Co jednak najbardziej urzeka w obrazkach z tego zestawu, to piękne, żywe kolory. Olympus ma swój niepowtarzalny charakter w oddawaniu barw, który sprawia, że zdjęcia z wakacji, czy krótkich wycieczek tętnią życiem. Pliki są łatwe w obróbce i nie wymagają spędzania długich godzin na edycji.
Bardzo dobra stabilizacja w korpusie
Kolejnym argumentem, który przemawia za Olympusem, jest wbudowana, 5-osiowa stabilizacja obrazu. To prawdziwy game changer, zwłaszcza gdy fotografujemy w słabszym świetle lub potrzebujemy uwiecznić scenę „na szybko”, bez rozkładania statywu. Jej działanie jest po prostu świetne. Dzięki niej nawet przy czasach naświetlania, które wydawałyby się zbyt długie do utrzymania z ręki, zdjęcia pozostają ostre. Dla kogoś, kto często fotografuje w miastach po zmroku, w kościołach, czy po prostu w dynamicznych, podróżniczych sytuacjach, ta cecha jest nie do przecenienia.
Wymienna optyka znakomitej jakości w rozsądnej cenie
Chociaż na co dzień cenię sobie minimalizm i mobilność oferowaną przez M.Zuiko Digital 14-42 mm F3.5-5.6, to świadomość, że w razie potrzeby mogę sięgnąć po specjalistyczne szkło – jasną stałkę, teleobiektyw czy ultra szeroki kąt – dodaje temu zestawowi uniwersalności.
Autofokus, ergonomia i rytm pracy
Autofokus w E-P7 jest pewny. Trafia tam, gdzie powinien, i nie psuje tempa. Ergonomia jest minimalistyczna, ale dobrze przemyślana. Aparat fajnie leży w dłoniach. Pokrętła robią to, co trzeba, a interfejs nie rozprasza milionem funkcji. W praktyce wygląda to tak. Wyciągam, patrzę, komponuję, naciskam. Rytm pracy zostaje tam, gdzie powinien – w oku i w kadrze, nie w menu.
Kiedy ten zestaw błyszczy najbardziej?
W podróży. W miastach i miasteczkach, gdzie w jeden dzień fotografuję architekturę, detale, życie uliczne i sytuacje rodzinne. Na spacerach o zmierzchu, kiedy stabilizacja pozwala wydłużyć czas i zachować klimat. W reportażu, gdzie aparat ma być tłem, a nie bohaterem. Wtedy Olympus PEN E-P7 i M.Zuiko Digital 14-42 mm F3.5-5.6 pokazują, o co w tym wszystkim chodzi – o obecność, lekkość i obrazy, do których chce się wracać.
Podsumowanie – więcej niż specyfikacja
Olympus PEN E-P7 z M.Zuiko Digital 14-42 mm F3.5-5.6 to nie tylko lista niezłych parametrów technicznych, które znajdziesz TUTAJ. To aparat, który ma duszę. Jego retro design i dopracowane detale sprawiają, że fotografowanie nim to czysta przyjemność. Jest malutki i lekki, a jednocześnie oferuje jakość, która potrafi konkurować z większymi i cięższymi zestawami.
Dla mnie stał się kompanem w podróży, połączeniem wygody, stylu i zaawansowanej technologii. Daje swobodę, którą zapewnia mały rozmiar, ale jednocześnie gwarantuje dobrą jakość optyczną i piękne kolory.
Kliknij w zdjęcia poniżej, aby przenieść się do fotorelacji wykonanych tym aparatem.


